STANISŁAW RUKSZA – DYREKTOR TRAFOSTACJI SZTUKI W SZCZECINIE I KURATOR SZTUKI
O sobie mówi: "Jestem dosyć krnąbrny, więc się nie poddaję i nie tracę entuzjazmu". Przyznam, że rozmowa z dyrektorem Trafostacji Sztuki w Szczecinie zmieniła trochę moje wyobrażenie na temat tej instytucji. Zapraszam na wywiad ze Stanisławem Rukszą: "będzie do myślenia!"
Artykuł powstał przy współpracy z The Best Of Szczecin. Dziękujemy i serdecznie polecamy.
Cofając się w przeszłość jak to się stało, że zawitał Pan do Szczecina?
Prowadziłem Centrum Sztuki Współczesnej Kronika w Bytomiu - w trudnym ekonomicznie miejscu, ale silnie funkcjonującą galerię w polskim oraz w międzynarodowym obiegu sztuki, wystawiającą w ważnych instytucjach Berlina, Paryża czy Mediolanu. Podsumowałem tam wtedy swoje dziewięć lat prowadzenia Kroniki książką i wystawą „Projekt Metropolis” otwierającą zresztą nową siedzibę Muzeum Śląskiego w Katowicach. Stwierdziłem, że razem wzięte to jest wszystko, co można było tam osiągnąć, a sztuka musi iść do przodu, nie stać w miejscu i powielać schematy...
Szukałem nowych wyzwań i miejsca, które można wymyślić od nowa. W 2017 roku, kiedy przystąpiłem do konkursu na prowadzenie TRAFO widziałem, że szczecińskie środowisko artystyczne rośnie, a miasto zmieniło się w ciągu ostatniej dekady. Wcześniej nie było na przykład Filharmonii w dzisiejszym kształcie, no i pojawiła się też Akademia Sztuki i wiele nowych osób czy instytucji.
Zatem jaki miał Pan pomysł na Trafostację Sztuki?
Zaczynając pracę w TRAFO założyłem sobie, że chcę żebym mógł powiedzieć za kilka lat, że Szczecin jest miastem intensywnie rozwijających się sztuk wizualnych, zauważalnym na mapie Polski. To oczywiście nie dzieje się tylko dzięki TRAFO, ale też obecności innych instytucji oraz środowiska, także złożonego z osób wciąż przyjeżdżających do naszego miasta i współtworzących jego atmosferę. Ponadto Szczecin ma niezwykłe walory przyrodnicze, a to w świecie o nieuchronnej katastrofie klimatycznej sprawa nie do przecenienia.
Jest zielono, a chyba nie wszyscy mieszkańcy nawet mieli okazji dowiedzieć się czym dysponują! Wystarczy popatrzeć na to jak Szczecin prezentuje się od strony wody, znaleźć się przy jednym z największych jezior Polski, spacerować po rezerwatach przyrody, korzystać z uroków puszcz... Sztuka to jedno, a drugie to kontekst w jakim powstaje. Szczecin ma naprawdę ogromny potencjał. Dlaczego o tym wspominam? Bo należy być świadomym, że w kształtowaniu instytucji ważna jest synergia, a nie tylko odizolowane miejsce. Istotne żebyśmy umieli to wykorzystać i nie tracili entuzjazmu.
Nie interesowało mnie tylko zawężanie się na polu sztuki, ale zobaczenie ile razem możemy zrobić z różnymi środowiskami: muzycznymi i alternatywą (w końcu ja też się z punkowego środowiska wywodzę), literackim, teatralnym czy aktywistami. To są różne środki, ale często zajmujemy się podobnymi ideami i refleksją nad przemianą świata. A też uczymy się od siebie.
Jest Pan w trakcie drugiego roku kolejnej kadencji obejmowanego stanowiska dyrektora w Trafostacji Sztuki. Czym druga kadencja będzie się różnić od poprzedniej?
Okres pierwszej i początek drugiej kadencji jest oczywiście rozbity pandemią. Wielu instytucjom plany się posypały, należało je zmodyfikować. Dziś już wiele zostało prolongowanych na później. Wstrzymane były projekty międzynarodowe, ograniczona możliwość podróżowania.
Pamiętam, że w maju zeszłego roku montowaliśmy wystawę, której kuratorami byli Hiszpanka Alba Folgado i Gruzin Data Chigholashvili. Artyści, też różnych stron świata. Nikt poza jedną polską artystką, Irminą Rusicką, nie mógł przyjechać na montaż z powodu zamknięcia granic. Staliśmy z laptopami w salach wystawienniczych, żeby przez Zoom pokazywać układ przestrzenny i przekonując im będących po drugiej stronie, że można lepiej, bo my tu czujemy przestrzeń, a po drugiej stronie jest dwuwymiarowa płaszczyzna obrazu z kamery. I to w efekcie nie wychodziło najlepiej. Wspominam o tym, żeby zwrócić uwagę na to, że zarówno w sztukach wizualnych czy teatrze - online jest kiepskim substytutem i sztukę czy spektakl oglądać powinno się na żywo.
A wracając do kadencji to nam zależało, żeby przez te pierwsze lata nadać TRAFO rytm działań, a w kolejnych latach rozwijać je wzmacniając lokalne środowisko, pamiętając jednak, żeby je promować też na zewnątrz, ale też wprowadzając naszą instytucję w międzynarodowy obieg sztuki. I te dwa dopełniające się tory wyznaczają obecny program.
Oczywiście ważną rolę pełnią też wystawy problematyczne, czy „rozmowy” postaw artystów, stąd w pierwszej połowie roku takie wystawy jak dialog Daniela Rycharskiego z Władysławem Hasiorem czy „Pierwsze miejsce w tabeli” – międzynarodowa wystawa podejmująca temat roli współczesnego futbolu jako „kleju społecznego” w różnych odsłonach np.: ekonomicznych, społeczno-kulturowych, zwłaszcza równościowych.
Czy Szczecin według Pana coraz bardziej wpisuje się w ogólnopolską mapę sztuki?
Już jest na niej dobrze widoczny. Z jednej strony Szczecin przyciągnął wielu znanych artystów, którzy zaczęli uczyć w Akademii Sztuki, a część z nich przeprowadziła się tutaj na stałe. Z drugiej, strony mamy młodych artystów, którzy znaleźli w Szczecinie swoje miejsce. Dla obserwatorów sztuki współczesnej jest to środowisko rozpoznawalne. Mam nadzieję, że Szczecin to wykorzysta i nie będzie w przaśny sposób kopiował podpatrzonej „gadżetowej” wersji festiwalowej rzeczywistości, ale inwestował w swoje instytucje, artystów itd., a także publiczność, bo ta też nie uczy się od razu wszystkiego (np. odbioru trudniejszych dzieł muzycznych czy wizualnych).
Pamiętać musimy, że to, co budowane z mozołem, można zaprzepaścić kilkoma nieprzemyślanymi decyzjami i odbudować później trudno. Jest więc potencjał, ale też nie wpadajmy w samozadowolenie. Jest jeszcze masę pracy do wykonania, to dopiero początek, jeśli nie mamy być tylko miejscem gdzie importuje się „znane twarze”, ale chcemy wytwarzać miejsce intelektualnego czy artystycznego fermentu, które będzie miało znaczenie poza regionem. Konieczna jest też weryfikacja efektów poza kontekstem lokalnym, w szerszej skali.
Aby to osiągnąć bardziej niż spektakularne pojedyncze mocne „strzały” ważniejsza jest konsekwentne działanie u podstaw. Przychodząc tutaj pamiętam, że odpowiadałem sceptykom cytatem Churchilla: „Od porażki do porażki nie tracąc entuzjazmu”. Choć przyznam, że czasem go też gubię i mam ochotę rzucić wszystko w diabły. Na szczęście jestem dosyć krnąbrny, nie za grzeczny (śmiech), więc się nie poddaję i nie tracę entuzjazmu...
To zresztą nie chodzi tylko o samą sztukę, czy szerzej pojęte środowisko kultury, ale o tożsamość jaką wytworzymy. Z jednej strony będziemy mieć dobre drogi, parkingi itd., żeby przemknąć pomiędzy pracą, domem i ewentualną rozrywką w czasie wolnym, czyli być elementem w maszynie późnego kapitalizmu. Z drugiej jednak zadawajmy sobie pytanie, czy wytwarzamy o sobie własną opowieść, stawiamy pytania o współczesność i uczestniczymy w przemianach świata problematyzując go? A o tym głównie, nie o rozrywce, czy rocznicach, traktuje świat sztuki współczesnej.
Co najbardziej magnesuje szczecińskie środowisko artystyczne?
Gdy zrobiliśmy wystawę pod tytułem „Co sobie kto na swój temat wymyśli" szukaliśmy spoiwa tożsamościowego. To figura wolnościowa, którą zaczerpnąłem z książki „Bambino” Ingi Iwasiów, która pisała o tym, że każdy w Szczecinie może napisać swoją historię od nowa. To stanowi bardzo dobry magnes. Nie bez przyczyny na TRAFO widnieje instalacja artystyczna Andrzeja Wasilewskiego „Wolne miasto Szczecin”. Pomaga temu paradoksalnie rwana, młoda historia Szczecina i mit pionierstwa.
Fakt, że to jest miasto młode staje się dla nas atutem, bo wieloletnia tradycja, choć sama w sobie dobra, potrafi być obciążeniem w niechęci do zmian. Na pewno Szczecin jawi się też jako miasto bardziej wolnościowe, zresztą jest to zawarte w genotypie miasta, bo i mit Grudnia 70, Solidarności 80, bliskość granicy, czy port konotuje komunikację, otwartość, a to służy sztuce, której imperatywem jest pragnienie zmian czy poddawanie w wątpliwość ustalonych schematów.
Jest Pan kuratorem wielu wystaw w kraju i za granicą. Czy możemy dowiedzieć się jaka jest Pana definicja słowa Sztuka?
Znamy wiele definicji z całej historii sztuki. Żadna nie jest optymalna. Sztuka to samouczące się narzędzie, odpowiadające na przemiany współczesnego świat, który jest wielowymiarowy. A więc sztuka, podobnie jak współczesna nauka (np. fizyka czy medycyna) nie musi być prosta, bo to byłby populizm. Dla mnie duże znaczenie ma w sztuce kwestionowanie zastanych granic i nie chodzi mi o skandal, czy prowokowanie, ale poddawanie w wątpliwość klisz poznawczych i próbę stawiania dwóch kroków naprzód, szukanie nowych sposobów myślenia.
To zresztą sedno zmian kultury zachodniej, właśnie przez owo twórcze sprawdzanie dogmatów i powątpiewanie w status quo. Pole sztuki jest szeroko otwarte na przestrzeń zarówno dialogu i sporu, ale na szczęście nie na sposób chęci medialnego zmiażdżenia przeciwnika. Tu bardziej chodzi o pole doświadczenia innych emocji, czasem oporu czy też smutku bądź sytuacji granicznych, które wypieramy we współczesnej kulturze sukcesu.
Zresztą to częste pytanie o definicję sztuki w tzw. opinii publicznej bierze się też z mieszczańskiego lęku przed podważeniem racji naszego statusu i stereotypu wytworów kultury jako źródła rozrywki bądź nobilitacji klasowej, zamiast produkcji wiedzy.
A dlaczego jedna sztywna definicja sztuki byłaby niedobra? Bo wówczas dzieła sztuki byłyby tylko wykonywaniem rzemieślniczych zadań. Trochę podobnie jak uzyskanie pewności „jak żyć”. Być może uspokajałoby nas, ale byłoby nudne, zamknięte poznawczo i właściwie można by się już położyć do grobu.
W jaki sposób Trafostacja przybliża szczecinianom sztukę? Czy prowadzona przez tą instytucję nauka „języka sztuki” przynosi efekty?
Sztukę staramy się tłumaczyć szczecinianom poprzez spotkania towarzyszące, spotkania z artystami, oprowadzania kuratorskie. Tworzenie edukacji artystycznej nie jest głównym celem instytucji artystycznej, raczej tworzenie dzieł sztuki, pokazywanie jej, ale robimy to, dlatego, że w polskim systemie edukacji istnieje potworne zaniedbanie strukturalne jeżeli chodzi o świat sztuk wizualnych. Szczęśliwie mogę przyznać, że zarówno jeżeli chodzi o stałych odbiorców, którzy wcześniej przed lockdownem byli stałymi bywalcami, jak i nowych - jest postęp, a też udało się stworzyć społeczność, która regularnie bywa na większości naszych wydarzeń.
Interdyscyplinarność sztuk - w jaki sposób Trafostacja jest otwarta na różnorodność prac artystów?
Nie stawiamy granicy żadnemu dziełu. Sztuka jest transdyscyplinarna, bo świat jest dziś też rozwarstwiony i nie mieści się w jednej „szufladce”/ Dzieło może powstać z wszystkiego czego artysta potrzebuje. Sztuki wizualne to rzeczywiście najbardziej wyzwolona z dziedzin. A jak szeroką skalę możliwości można zobaczyć chociażby teraz w wielkiej wideoinstalacji Yuriko Sasaoki „Zniknij z ziemi”, a z drugiej strony w klasycznym w formie malarstwie Michała Jankowskiego na wystawie „Ślepcy”.
CSW Kronika w Bytomiu, w którym poprzednio Pan pracował było miejscem z charakterem. Czy szczecińska Trafostacja Sztuki może już poszczycić się specyfiką działania nadającą jej określony charakter i odczuwalną osobowość?
Na to pytanie musiałaby odpowiedzieć publiczność, która do nas przychodzi. Myślę jednak, że nasza ambicja tworzenia instytucji dającej do myślenia, takiej galerii filozoficznej czy „myślarni”, jest odczuwalna. Nie bez przyczyny każdy wstęp wernisażowy kończę zwrotem: „życzę mądrego odbioru” i nasza publiczność chyba to lubi.
A jaki to mniej więcej przedział wiekowy?
Coraz bardziej odmłodzony. Podobnie jak nasz team. Współpracuję z jednym z najmłodszych zespołów programowych. Wśród nich większość osób poniżej 30 roku życia, cechujących się „słuchem społecznym” i dobrym poczuciem humoru. Świat zmienia się dynamicznie, w przeciągu ostatnich 20 lat zmieniły się media. Widzimy to w muzyce, tekstach artystów, protestach ulicznych i sztuka również się zmienia. My staramy się pokazywać rzeczy nowe. Ci, którzy są zainteresowani współczesnymi przemianami świata automatycznie trafiają do TRAFO. Ale nie chciałbym, aby to zapachniało ageizmem. Są wszystkie pokolenia, a z tych starszych nierzadko osoby będące najbardziej otwarte na nowe.
Jakie plany wystawowe szykuje Trafostacja Sztuki?
Główny tor kolejnego roku wyznaczą trzy duże wystawy: „Mogę wam opowiedzieć o sobie o was. Władysław Hasior – Daniel Rycharski”, o którym film wygrał właśnie Złote Lwy w Gdyni, później międzynarodowa wystawa „Pierwsze miejsce w tabeli” o roli futbolu we współczesnym świecie i wspólna wystawa z warszawską Zachętą „Kryjówki” Natalii Romik o miejscach, w których ukrywali się Żydzi w czasach Holocaustu na polskich ziemiach. Wszystkie przygotowujemy od półtora roku i są praktycznie na ukończeniu.
A do tego szereg wystaw dopełniających program i cykle spotkań. Ponadto kilka nowych książek właśnie się ukazało w TRAFO, m.in. „Przeprowadzki” – zbiór opowiadań znanych polskich pisarek i pisarzy o współczesnych migracjach do miast, a więc po części o tożsamości Szczecina, a także „Murale Szczecina” – przewodnik po sztuce ściennych realizacji naszego miasta.
Jest też księgarnia z największym w regionie wyborem książek artystycznych, filozoficznych czy aktywistycznych, a także kawiarnia z dobrą kawą, czeskim piwem w cenach tańszych niż w innych lokalach, czasem z setami dj’skimi, a w piątki i soboty jesteśmy czynni do 21:00. Można zatem na wieczorną randkę czy spacer też do TRAFO. Zapraszam, będzie do myślenia!
Dane do kontaktu:
www.trafo.art
www.facebook.com/trafo.art
www.instagram.com/trafostacja
Komentarze
Brak komentarzy.