Anna Zborowska - ambicja i literatura

14.02.2024 0 komentarzy
Autor: Piotr Żelachowski, Zdjęcia: Tomasz Krysiak, Dawid Kucharczyk

W dzisiejszym, środowym wydaniu "Hot Magazine" przedstawiamy wywiad z Anną Zborowską ambitną postacią ze świata szczecińskiej literatury, która opowiada o swojej pasji do pisania, inspiracjach oraz wyzwaniach, jakie napotyka na swojej drodze twórczej. Od pierwszych literackich prób, przez znaczenie opowiadań w jej życiu, aż po wpływ Szczecina na jej historie - poznajemy fascynującą podróż autorki w poszukiwaniu własnego głosu w literaturze. Zapraszamy do lektury, by odkryć, jak zwykłe czytanie przekształciło się w pasję tworzenia niezwykłych światów słowem pisanych.

 

 

 

 

hot°: Zaczynamy od początków, a zatem co skłoniło Cię do rozpoczęcia pisania i jak znalazłaś swoją ścieżkę w literaturze?


Zaczęło się od bycia odbiorczynią różnych dzieł literackich, a wcześniej od słuchania tego, co czytali mi rodzice. Później pisałam pierwsze teksty – żenujące z perspektywy czasu opowiastki tworzone w wieku dziesięciu lat.

 

Własną drogę odkryłam metodami prób i błędów. A właściwie odkrywam, bo czuję, że to wciąż obszar do zabawy i eksperymentów. Nie mam jeszcze jednolitego stylu czy tematyki, na które się zamykam.


hot°: Co najbardziej cenisz w pisaniu opowiadań i jak różni się to od pracy nad powieścią?


Opowiadania są jak migawki lub – odwołując się do współczesnych zjawisk – jak TikToki. W opowiadaniach można sobie pozwolić na więcej. To, co w powieści może czytelnika zmęczyć, w opowiadaniu daje powiew świeżości. Zwykle na warsztatach krótszych form literackich przytaczam przykład prozy pisanej od tyłu, gdzie tekst jest tak naprawdę bardzo długim zdaniem.

 

Wpierw mamy słowo „wyszedłem”, potem „po papierosie wyszedłem” itd. Na dwóch znormalizowanych stronach dobrze się czyta taką historię, ale dłuższa powieść w takiej formie mogłaby nie zdać egzaminu.


W opowiadaniach cenię to, że można się w nich zanurzyć i wynurzyć się stosunkowo szybko – zarówno jako czytelnik, jak i autor. Nie wymagają monumentalnego planu. Co nie znaczy, że nie angażują i nie trzeba się przy nich natrudzić.

 


hot°: Jakie książki lub autorzy mieli największy wpływ na Twój rozwój jako pisarki?


Myślę, że po trochu każda książka, zarówno bardzo zła, jak i bardzo dobra, wpłynęła na mnie jako autorkę. Największy problem mam z miałkimi opowieściami, które nie zostawiają po sobie śladu w pamięci. Te historie w ogóle nie rozwijają.


Szczególnymi względami darzę obecnie trzech pisarzy: Erica-Emmanuela Schmitta, Vladimira Nabokova i Harukiego Murakamiego. Prócz tego, że ich literatura mnie przekonuje, to również ich życiowe historie, filozofia pisania i podejścia do procesu twórczego są mi bliskie.

 

To pewne odbicie współczesnej tendencji, że łatwiej przekonać się do twórcy, jeśli stoi za nim marka osobista. Nawet Nabokov, który zmarł w latach 90., pozostawił po sobie listy, wywiady, eseje i legendę ekscentrycznego i wymagającego pisarza, a także pewien szyfr, dzięki któremu możemy dekodować tajemnice ukryte w jego prozie.

 

Lubię, gdy tekst literacki może być rozpatrywany w szerszym kontekście i gdy w osobie autora ukryty jest klucz do kolejnych interpretacji.

 


hot°: Jakie emocje i doświadczenia najbardziej wpływają na Twoją twórczość? Kontynuując wątek, jakie wyzwania napotykasz podczas pisania na tematy trudne i osobiste…


Każde wydarzenie i uczucie można poddać twórczemu recyklingowi i zaadaptować je na potrzeby historii. Niemniej, pisanie na tematy bliskie autorowi to grząski grunt. Z jednej strony, zaangażowanie osobiste może sprawić, że twórca przedstawi problem z mocą i personalną perspektywą.

 

Z drugiej strony, autor może być nieobiektywny do tego stopnia, że ta literatura, mimo że jest autentyczna i ma korzenie w rzeczywistości, to paradoksalnie wyda się wymuszona, sztuczna.

 

Najczęściej dostrzegam ten problem, gdy w polskiej prozie natrafiam na manifesty polityczne wplecione w tkankę powieści z taką dyskrecją, że czuję się jak na wiecu przedwyborczym. Gdy takie „przesłanie” pojawia się bez odpowiedniej podbudowy – bez tego, co w literaturze istotne, czyli wieloaspektowego naświetlania danej sprawy – to odbieram je jako nachalne. Dlatego ważny jest umiar i oddzielenie spraw prywatnych od literackich.


hot°: W jaki sposób Szczecin wpływa na Twoje historie i czy miejsce, w którym żyjemy, ma duży wpływ na twórczość literacką?


Podstawą pracy autora jest praca indywidualna, czyli pisanie. W tym sensie miejsce zamieszkania nie ma wpływu na aktywność twórczą.


Natomiast Szczecin jako miasto wpływa na treść tego, co piszę. Staje się trzecioplanowym bohaterem tekstów. Znam go od wielu stron, niekoniecznie tych ikonicznych czy znanych z przewodników. Od mostu przecinającego Puszczę Bukową i pokrytego graffiti, gdzie w czasach gimnazjum chodziłyśmy z przyjaciółką, by popatrzeć, jak wschodzi słońce. Przez liczne ronda, które pokonywałam podczas jazd z instruktorem w godzinach szczytu.

 

Po szare, rozjarzone bloki przy Osiedlu Słonecznym, na które patrzyłam od strony placu zabaw jako dziecko i zastanawiałam się, co robi każdy człowiek kryjący się za oknem. Takie plenery są na całym świecie, ale żaden pagórek w Poznaniu czy Wrocławiu nie będzie tym samym Wzgórzem Śmierci, z którego zjeżdżałam zimą na sankach, przecinając chodnik, a potem jadąc jeszcze niżej, w stronę Rubinowego Stawu... Cóż, związek z miejscem urodzenia jest niezbywalny dla autora.

 


hot°: Pisanie to również długotrwały i konsekwentny proces, wymagający skupienia. Jakie są Twoje sposoby na przełamanie blokady pisarskiej?


Myślę, że kluczowe jest zrozumienie, co stoi za tą blokadą pisarską. Czasami to zmęczenie i przebudźcowanie, brak pomysłu na kontynuowanie tekstu bądź obawa, że te pomysły, które tak dobrze brzmią w głowie, które dostarczały tyle emocji podczas rozmów na ich temat z przyjaciółmi i ze samym sobą, mogą na papierze ukazać się w całej swej niedoskonałości i rozczarować. Twórcy się poddają, bo zainwestowali dużo czasu w pisanie danej opowieści, a ona nie jest taka, jakby chcieli.


Te wszystkie rzeczy sama przerabiałam i mam kilka sposobów, które działają u mnie, chociaż nie wiem, czy mogą u kogoś innego. Na pewno bardzo ważna jest cierpliwość i to, żeby niektóre opowiadania zakopywać, ale nie usuwać. Zazwyczaj po kilku miesiącach jestem już w stanie zdiagnozować problem i wprowadzić poprawki.


hot°: Jakie są Twoje dalsze plany dotyczące przyszłych projektów literackich?


Teraz koncentruję siły na dwóch powieściach: Światłocieniach i Wyścigu na wózki. Ta pierwsza książka jest ukończona, ale jeszcze niewydana. Drugą dopiero piszę i nią chciałabym zadebiutować. Uważam, że to będzie niszowa opowieść, krótka, ale za to stworzona z większą rozwagą.

 

Czuję się jak czarodziejka - coraz większą świadomością władam tą materią i umiem poprawnie wydzielić proporcje tekstu, wyczuć jego „ciężar” w kontekście całej konstrukcji. Przynajmniej mam taką nadzieję. O fabule, mam nadzieję, opowiem szerzej wkrótce.


hot°: W jaki sposób angażujesz się w życie literackie poza pisaniem – czy uczestniczysz w festiwalach literackich, spotkaniach autorskich?


Tak, aczkolwiek uważam, że akurat tego typu inicjatywy mają najmniejszy wpływ na proces pisania. Służą „oczyszczaniu głowy”, realizowaniu się towarzysko, łapaniu inspiracji. Czasami zawierają aspekt edukacyjny, ale nie mają żadnego bezpośredniego przełożenia na pracę.


Póki co, prowadzę warsztaty pisania opowiadań. Zdarza mi się również być na performatywnych czytaniach swoich tekstów w Szczecinie lub Poznaniu. Niekiedy przyjdę na czyjeś spotkanie autorskie, ale coraz częściej korzystam z możliwości transmisji na żywo.

 

Innymi słowy: wiodę żywot mizantropki, co niejako wiąże się z tym, że jestem mamą przedszkolaka i nie mam obecnie czasu na podobne przyjemności.

 


hot°: Jakie rady mogłabyś dać młodym autorom marzącym o pisaniu i publikowaniu swoich dzieł?


Po pierwsze, dużo czytajcie i nie lekceważcie tego aspektu. Przechodzi mi do głowy metafora, ale tak jak psycholog musi być poddawany superwizji, tak pisarz powinien bezustannie być na bieżąco i konfrontować się z innymi tekstami niż swój własny.


Po drugie, jeżeli lubicie pisać, to róbcie to i nieważne jaka to jest historia, czy taka, o której można z dumą opowiedzieć przy rodzinnym stole, czy innego typu. Ważne żeby było to prawdziwe i napisane „w waszym stylu”.


Po trzecie, otaczajcie się ludźmi, którzy będą mogli dać pozytywną informację zwrotną, ale jednocześnie nie będą Wam kadzili, gdy na to nie zasługujecie. Natomiast zwłaszcza na początku lepiej jest słyszeć dużo tego, co jest dobre w tekście, niż tego, co jest złe.


I unikajcie znajomych, którzy dowiedziawszy się o tym, że lubicie pisać, od razu uśmiechną się i stwierdzą, abyście dali sobie spokój i lepiej zajęli się poważnymi rzeczami w życiu.
Chociaż, kto wie – może lepiej ich posłuchać.


[email protected]
https://www.annazborowska.pl

 

Social media:
https://www.facebook.com/annazborowskapl
https://www.instagram.com/anna_zborowska
https://www.tiktok.com/@annazborowskapl
https://www.youtube.com/@annazborowskapl

 

Komentarze

Komentarze

Brak komentarzy.

Nie ponosimy odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach i opiniach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Publikowane komentarze są tylko i wyłącznie prywatymi opiniamii użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.