Artystyczny Szczecin: Agata Wolniewicz
W naszym cyklu „Artystyczny Szczecin” razem ze Akademią Sztuki prezentujemy Wam sylwetki uzdolnionych szczecinian - artystów, którzy realizują się w różnych dziedzinach sztuki. Najwyższa pora, by pochwalić się światu, jak wiele uzdolnionych osób wychowało albo wychowuje nasze miasto! W czerwcowym numerze Hot Magazine, przedstawiamy Wam Agatę Wolniewicz. Agata jest artystką działającą w przestrzeni sztuk wizualnych, w której szczególnie bliskie jest jej malarstwo. Precyzyjność i dbałość o każdy detal powoduje, że jej twórczość jest dość realistyczna, ale czasami przełamana lekką nutą surrealizmu.
hot°: Zacznijmy od początku. Dlaczego akurat sztuka? Kiedy poczuła Pani, że jest to właściwy kierunek w życiu? Czy późniejsze studia na uczelni artystycznej były dla Pani czymś oczywistym?
Na początku swej drogi niemal każdy z nas wykazuje zamiłowanie do sztuki i choć dziecięcą twórczość wielką sztuką nie nazywamy, to wzbudza ona czystą, swobodną i niczym niewymuszoną radość. Z czasem jedni z tej formy wypowiedzi rezygnują, a inni pozwalają by rozrastała się w nich i stanowiła wartość samą w sobie. Ja pozwoliłam, aby sztuka w moim życiu pozostała, rozkochałam się w niej na tyle, że stałyśmy się nierozłączne, zatem był to proces bardzo płynny, a wybór uczelni artystycznej raczej chyba niczym zaskakującym.
hot°: Pracuje Pani jako asystentka w Pracowni Malarstwa i Rysunku w Katedrze Grafiki Artystycznej na Wydziale Sztuk Wizualnych. Proszę opowiedzieć nam na czym polega Pani praca?
Chyba jak każdy asystent staram się jak najlepiej wspomagać wykładowcę w codziennych, uczelnianych obowiązkach, ale to co sprawia mi największą radość to bezpośrednia praca ze studentami. Każda ze studiujących osób przechodzi proces kształtowania osobowości twórczej i u każdej z nich wygląda on zupełnie inaczej. Jedni zawierzają naszym radom od początku, do innych trzeba czasem dotrzeć krętą drogą. Jest to duże wyzwanie i cieszę się, że mogę brać w tym procesie czynny udział.
hot°: Co jest Pani dotychczasowym największym sukcesem?
Oczywiście subiektywnie… Decyzja jaką podjęłam… jest to mój wielki wewnętrzny sukces. Zaledwie 3 lata temu zdecydowałam o diametralnej zmianie życia. Oczywiście moje poprzednie lata oscylowały wokół sztuki ale... Prawie przez 10 lat pracowałam jako grafik projektowy i niestety miałam poczucie, że z każdym dniem oddalam się od tego co sprawiało mi największą radość. Postanowiłam coś zmienić i po prostu zrobiłam to. Oczywiście sprawa nie była tak łatwą na jaką wygląda. Wymagało to wielu wyrzeczeń i rezygnacji z bezpiecznej, stabilnej drogi którą wcześniej obrałam. Jednak dzisiaj czuję, że to była właściwa decyzja.
hot°: Szczególnie bliskie Pani sercu jest malarstwo. Dlaczego? Zastanawia się Pani nad tym?
Uwielbiam sztukę w różnym jej wydaniu i idąc na studia ciężko było mi się zdecydować jaki kierunek obrać. Walka odbywała się pomiędzy projektowaniem form, architekturą wnętrz, malarstwem i grafiką. Ostatecznie za sprawą dobrych rad oraz głosu rozsądku wybrałam tę ostatnią.W trakcie studiowania najwięcej czasu spędzałam w pracowniach warsztatowych, a zwłaszcza w pracowni malarstwa. Czasami ciężko było mnie z niej wyciągnąć i bez wątpienia zawsze wychodziłam jako ostatnia. W grafice projektowej znajdowałam obszary, w których mogłam wyrażać emocje i to też mnie satysfakcjonowało.
Niestety w projektowaniu na zlecenie dla konkretnych klientów nie ma miejsca na taką wrażliwość. Zaczynałam czuć się jak rzemieślnik, który tylko produkuje, tym samym uzmysłowiłam sobie co sprawiało mi największą radość, a zeszło zupełnie na drugi plan. A dlaczego akurat malarstwo? Bo czuję się z nim dobrze. Czuję, że tu w 100% synchronizuję sposób wypowiedzi z moim wewnętrznym ja i to mnie uszczęśliwia. Sztuka jest przestrzenią, w której uwielbiam się poruszać i nie zamykam się na innego rodzaju wypowiedzi. Obecnie współpracuję z Mirkiem Szewczykiem nad użytkowymi formami przestrzennymi, co mam nadzieję niedługo już ujrzy światło dzienne.
hot°: Tworzy Pani w jednej z OFF Marinowych pracowni. Jak wygląda typowy dzień w pracowni? Ile w tym pracy? Ile swobodnego tworzenia?
Kiedy robi się coś co się kocha,to praca przestaje być pracą, a zaczyna być przyjemnością, i może mało to odkrywcze, niemniej prawdziwe. Jednak przyjemność ta nie zawsze pozostaje łatwą. Należałoby się jeszcze zastanowić, co dla kogo oznacza określenie „swoboda twórcza”? Dla mnie bez wątpienia jest to niczym nie skrępowana możliwość wypowiedzi. Uważam, że bez swobody twórczej nie byłoby mowy o prawdziwej, szczerej sztuce. Moja przyjemność swobody twórczej łączy się z rzeczywistością ograniczeń czasowych.Typowy dzień w pracowni – staram się być przed 8 rano i wychodzę o 16, czyli zazwyczaj jest to 8 godzin intensywnej pracy. Z reguły mój rytm dnia jest sztywno określony i brakuje w nim wolnych chwil, ale zrozumie to chyba każdy kto ma lub miał małe dziecko. Jednak uważam, że ten rytm nie ogranicza mnie, a mobilizuje abym starała się wykorzystać każdą chwilę najlepiej jak potrafię.
hot°: Co jest najtrudniejsze w malowaniu / projektowaniu? Pomysł czy sam proces twórczy? A może jeszcze coś innego?
Chyba najtrudniejsze są chwile bez pomysłu lub chwile, w których wątpi się w swój pomysł. Mi się takie zdarzają. Jeśli jest koncepcja to samajej materializacja jest już czystą przyjemnością.
hot°: Czy uważa Pani, że Szczecin jest miastem dającym perspektywy i możliwość rozwoju artystom?
Jest to chyba najtrudniejsze z pytań. Gdybym zaprzeczyła to tym samym zanegowałabym to w czym uczestniczyłam przez 3 ostatnie lata mojego życia, a wydarzyło się w nim wiele wspaniałych sytuacj i związanych właśnie z tym miejscem, które mnie samą bardzo zaskoczyły. Z całą pewnością gdyby nie to miasto i nie ci ludzie, których spotkałam to efekt byłby inny, a jestem absolutnie zadowolona z etapu na jakim się znajduję. Nie mieszkam tu od urodzenia i jeszcze w trakcie studiów ciężko było mi przekonać się do Szczecina, jednak w ostatnich latach dużo się zmieniło. Nie do końca wiem czy to miasto otwiera się na ludzi czy to ja otworzyłam się na nie. Oczywiście różne problemy były, są i będą z którymi zmagam się nie tylko ja, ale gdzie ich nie ma? Szczecin wiele już oferuje, ale bez wątpienia sporo ma jeszcze do zrobienia. Zawsze też można spojrzeć na tą kwestię z innej strony i pomyśleć, że jest tu całkiem duża niezagospodarowana przestrzeń, którą możemy sami wykreować.
Więcej informacji znajdziecie na
Komentarze
Brak komentarzy.