Artystyczny Szczecin: Prof. dr hab. Lex Drewinski - Kierownik Pracowni Multimedialnego Projektowania Graficznego

25.01.2017 0 komentarzy
Autor: Piotr Żelachowski, Zdjęcia: Archiwum Autora

W naszym, cyklu „Artystyczny Szczecin” razem z Akademią Sztuki prezentujemy Wam sylwetki uzdolnionych szczecinian - artystów, którzy realizują się w różnych dziedzinach sztuki. Jednakże, w styczniowym Hot Magazine, pora na lekką zmianę perspektywy i wywiad z wykładowcą tejże uczelni. Moim rozmówcą jest prof. dr hab. Lex Drewinski - Kierownik Pracowni Projektowania Graficznego, kontynuator polskiej szkoły plakatu, mający na koncie ponad 60 wystawach indywidualnych oraz 170 nagród i wyróżnień. Plakaty naszego rozmówcy – w swojej formie: zaskakują, onieśmielają, krępują a czasami i rozśmieszają. Na pewno nie pozostawiają odbiorcę obojętnym i taka powinna być dobra sztuka. Nasi studenci są w najlepszych rękach!

 

Prof. dr hab. Lex Drewiński


hot°: Czy pamięta Pan ten moment, w którym odkrył, że sztuka to jest ta właściwa ścieżka życia…

 

Lex Drewinski: To było tak dawno że trudno nie pamiętać :) Jestem przekonany, że to coś było we mnie od samego początku, a najbardziej wówczas kiedy zdałem sobie z tego sprawę, że „niezła ze mnie sztuka” i że próżno szukać szkoły w mieście, do której mógłbym się nadawać lub pasować. Jak kto woli.

 

Homo homini lupus est

 

hot°: Od odkrycia w sobie pierwiastka artystycznego, do bycia wykładowcą na pewno przeszedł Pan długą drogę. W skrócie jak ona wyglądała? I dlaczego akurat Szczecin i nasza młoda uczelnia? Lubi Pan wyzwania czy może dobrze płacą? ;)

 

Pierwsze zetknięcie z plastyką na bardziej zawodowej płaszczyźnie nastąpiło podczas mojego zatrudnienia w Wojewódzkim Domu Kultury (Zamku Książąt Pomorskich). Następnie studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Artystyczny). Dyplom z wyróżnieniem uzyskałem w pracowni prof. Waldemara Świerzego.

 

Po studiach pozostałem w Poznaniu. Pracując jako wolny grafik współpracowałem m.in. z Pol-Filmem w Warszawie projektując plakaty filmowe. Jednocześnie podjąłem pracę etatową w charakterze reżysera w Studiu Filmów Animowanych w Poznaniu, gdzie realizowałem m.in. swoje filmy autorskie których byłem nie tylko realizatorem, ale także scenarzystą, animatorem, a niekiedy autorem efektów dźwiękowych.

 

W 1985 roku wyemigrowałem do Berlina Zachodniego, gdzie obok wykonywania zawodu wolnego grafika nabyłem kwalifikacje grafika komputerowego w CIMDATA Institut.

 

2D, 3D_ (3rd Dimension of War)

 

W 1992 roku wygrałem (jednogłośnie) konkurs na profesora pracowni Grafik Design na wydziale Design w Fachhochschule Potsdam w Poczdamie (Niemcy). Jako osoba z zewnątrz, a w dodatku obcokrajowiec, nie mogłem liczyć na jakąkolwiek protekcję. Miałem do zaaferowania „tylko” mój dorobek artystyczny oraz własny koncept nauczania. Taki sposób wyboru kandydata uważam za najbardziej sprawiedliwy i obiektywny.

 

W 2002 roku ogólnopolski kwartalnik dla projektantów „2+3D” zaprosił mnie do współpracy w charakterze felietonisty powierzając mi własną kolumnę którą nazwałem, „2 po 3”.

 

Następnie doktorat, habilitacja i nominacja profesorska z rąk prezydenta RP. Mniej więcej w tym samym czasie kiedy otrzymałem propozycję pracy w AS w Szczecinie zaproponowano mi profesurę w najbardziej prestiżowej uczelni Niemiec. Z oferty tej jednak zrezygnowałem ze względu na Szczecin.

 

Jak z prostego rachunku wynika, to nie polskie pieniądze były głównym faktorem, który zadecydował o podjęciu pracy w Akademii Sztuki w Szczecinie. Szczecin to moje rodzinne miasto. Jest ono niezwykłe ze względu na ukryte piękno oraz wielokulturową i dramatyczną historię. To co mogę dać najlepszego z siebie - mojemu miastu - to moje bez mała 25 letnie doświadczenie pedagogiczne wyniesione z Niemiac, oraz mojej jeszcze dłuższej pracy artystycznej.

 

Jako syn tego miasta czuję się odpowiedzialny za edukację młodych szczecinian, dlatego pragnę się podzielić się z nimi doświadceniami w zakresie projektowania graficznego. Młoda uczelnia jako wyzwanie? Jak najbardziej, a nawet jako wezwanie... do sądu.

 

Antony & Cleopatra

 

hot°: Zawsze ciekawiło mnie jak wygląda nauka w szkole artystycznej... Zatem jak kształci się przyszłych grafików, ile w tym teorii, może zabawy(?) a ile praktyki?

 

W grafice tak jak i w innych sztukach właściwie można robić wszystko pod jednym warunkiem, żeby nie zanudzać, i mówić tylko wówczas jeżeli ma się naprawdę coś do powiedzenia. Edukacja w szkole artystycznej odbiega znacznie od nauki w innych szkołach. Ale i tutaj jest miejsce zarówno na teorię, praktykę, zabawę oraz humor bez którego nie może być mowy o dobrym designie.

 

W odróżnieniu od innych przedmiotów np. matematyki, w szkole artystycznej nie istnieje tylko jedno właściwe rozwiązanie zadanego tematu. Ilość różniących się od siebie rozwiązań jest wprost proporcjonalna do ilości studentów w pracowni projektowania graficznego. Co najważniejsze każda z odpowiedzi, pomimo wielu różnic, może być właściwa. Na tym polega indywidualność w sztuce.

 

Play With Fire

 

Refugee

 

hot°: Jaka jest Pana definicja dobrego projektu graficznego?


W plakacie odejmować, znaczy dodawać.

 

19.12.2016

 

Aleppo

 

hot°: Co jest najtrudniejsze w projektowaniu? Pomysł czy sam proces twórczy? A może jeszcze coś innego? Ile czasu powstawały Pana najlepsze prace?

 

Trochę zmieniłbym Pana pytanie na: co jest najprzyjemniejsze w projektowaniu? Pomysł czy sam proces twórczy? Pozwoliłem sobie na tą małą korekturę, ponieważ projektowanie jest dla mnie przyjemnością i nie stwarza mi najmniejszych trudności. Podobnie jak wizualizacja pomysłu. Gdybym miał jednak wybierać, to przyjemniejsze jest poszukiwanie idei ponieważ jest bardziej twórcze i nieprzedwidywalne.

 

Największym problemem jest jednak brak czasu. Im więcej pomysłów, tym większa potrzeba czasu na ich realizacje. W związku z tym że nie mam go zbyt wiele, moje prace również te tzw. „najlepsze” powstają „w biegu” pomiędzy innymi zajęciamii innymi obowiązkami. Taka jest specyfika zawodu grafika projektanta.

 

Prof. dr hab. Lex Drewiński

 

hot°: Wiem, że mieszka Pan na stałe w Berlinie, ale pewnie ma Pan już jakieś subiektywne obserwacje i pogląd na to, czy w Szczecinie da się robić dobrą sztukę? Jakie warunki muszą panować w danym mieście, żeby istniał odpowiedni ferment twórczy?

 

Dobrą sztukę można robić właściwie wszędzie. Niestety w środowisku spotyka się zbyt wiele cech i postaw charakterystycznych dla prowincjonalnego sposobu myślenia i zarządzania, polegających na dostawianiu sobie protez w postaci różnych funkcji i stanowisk nie mających bezpośrednio nic wspólnego z zawodem artysty.

 

Mam wrażenie, że wielu nie tyle chodzi o sztukę co o stanowiska, w oczekiwaniu że dzięki nim staną się bardziej „znaczącymi” artystami. Zauważa się niebezpieczną tendencję skupiania w rękach jednej grupy wszystkich najważniejszych galerii lub miejsc wystawienniczych w Szczecinie w celu wykorzystywania ich wyłącznie dla siebie. Elementarne poszanowanie prawa autorskiego pozostawia również wiele do życzenia. Konkludując to ferment jest, ale nie do końca artystyczny. Powinniśmy uważać żeby z fermentu nie powstała gnojówka.

 

LI(f)E

 

White Christmas

Komentarze

Komentarze

Brak komentarzy.

Nie ponosimy odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach i opiniach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Publikowane komentarze są tylko i wyłącznie prywatymi opiniamii użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.