Kocie Warpno - pomoc dla naszych kocich przyjaciół.
Dziś bardzo koci temat, miłośnicy zwierząt – jesteście tam? Rozmawiamy z Kocie Warpno – organizacją, która niesie pomoc dla naszych kocich przyjaciół. Pomaga wolno żyjącym i bezdomnym kotom, dokarmia je, organizuje leczenie i dba o sterylizacje.W naszym najnowszym wywiadzie Kocie Warpno opowiedziało nam o swojej codzienności, metodach i wyzwaniach, które wiążą się z dobroczynną aktywnością. Lubicie pomagać? Sprawdźcie nasz wywiad!
Czy problem bezdomnych kotów jest dużym problemem w regionie?
Nasze doświadczenie dotyczy Nowego Warpna i okolicy, bo tutaj mieszkamy i działamy, ale obserwując znajome organizacje z regionu zachodniopomorskiego, wydaje nam się że sytuacja wszędzie jest dość podobna.
I tak - niestety cały czas jest problem zarówno z ilością kotów bezdomnych (czyli takich, które miały dom, ale go utraciły, porzucone przez człowieka) oraz wolno żyjących - czyli takich, które żyją wolno w mieście, na wsi. Nasze okolice są „idealne” do porzucania zwierząt, szczególnie przed wakacjami; wywożenia kocic w ciąży, wyrzucania kociąt, psów...
Ale zdarzają się także porzucenia zwierząt przez ludzi, którzy wyprowadzają się stąd na stałe, albo bywają tu tylko w sezonie. Zostawiają swoje domy z ”żywym” inwentarzem. Nie biorą żadnej odpowiedzialności za te zwierzęta i nie rozumieją, gdy próbuje się im wytłumaczyć, że są odpowiedzialni za to, co oswoili. Bo przecież kot sobie poradzi, „wyliże się”, upoluje mysz, itd...
Specyficznym rodzajem „porzucenia” jest też brak opieki nad kotem właścicielskim. Mieliśmy już pod opieką i leczyliśmy koty, które rzekomo gdzieś tam miały właściciela, ale były koszmarnie zaniedbane. Na to wszystko nakłada się jeszcze cały czas mocna wiejska mentalność - podejście użytkowe do zwierząt i brak empatii.
Z kolei w kwestii kotów wolno żyjących problemem najczęściej są ludzie, którym te koty przeszkadzają, i którzy chcą się ich pozbyć z miejsca bytowania, co jest nielegalne. Bo koty wolno żyjące mają prawo bytować w miejscu, które wybrały, tak mówi ustawa o ochronie zwierząt. Tacy ludzie próbują koty przepędzić, utrudniają nam i karmicielom opiekę, dokarmianie, wyłapywanie na sterylizację. Nie wykazują minimalnej dobrej woli i powiedzmy to sobie szczerze - nienawidzą tych zwierząt.
Czyli w zasadzie podsumowując, większym problemem są ludzie niż koty bezdomne i wolno żyjące.
Jak pomagacie kotom, czego najczęściej potrzebują te zwierzęta?
Koty wolno żyjące głównie potrzebują dokarmiania oraz kontroli nad rozrastaniem się ich populacji. Mamy kilka miejsc, w które regularnie dowozimy jedzenie i przekazujemy je karmicielom kotów wolno żyjących, min. w Warnołęce, Brzózkach. Sami dokarmiamy na stałe grupę dzikusów w naszej okolicy, w Nowym Warpnie.
Odławiamy koty i kocice na sterylizację, zawozimy na zabiegi. Pomagamy osobom starszym i nie mobilnym, jeśli zasygnalizują, że gdzieś w ich okolicy pojawiły się koty, którymi trzeba by się zainteresować.
Tak się jakoś składa, że głównie starsi ludzie są wrażliwi w tym temacie i są karmicielami w naszej okolicy... Odrobaczamy koty, a gdy jest potrzeba – podajemy leki, wozimy do lecznicy, do najbliższej mamy 30 km w jedną stronę. Czasem musimy podejmować ostateczne decyzje, bo już jest za późno na leczenie, i za każdym razem pękają nam serca. Szukamy domów dla kotów, przeprowadzamy procesy adopcyjne.
Ile osób liczy wasz zespół? Czy z kimś współpracujecie?
Jesteśmy we trójkę i tworzymy stowarzyszenie zwykłe. A konkretnie ja (Weronika), mój konkubent Paweł (gitarzysta szczecińskiego zespołu The Analogs) oraz nasza sąsiadka, Pani Kazia. Od znajomości z Panią Kazią właściwie wszystko się zaczęło, bo to ona dbała i dba o koty wolno żyjące, które bytują w naszej okolicy, gdy się tu wprowadziliśmy. Co do rodzaju naszej organizacji - takie stowarzyszenie utrzymuje się dzięki darowiznom, nie ma prawa prowadzić działalności zarobkowej.
Utrzymujemy się więc dzięki wsparciu fanów Kociego Warpna, którzy przekazują nam środki pieniężne na określone cele i materialne (karma) podczas zbiórek, oraz z naszych prywatnych środków. Nikt nam nie płaci za to co robimy - jest to 100% wolontariat, a często więcej sami dokładamy do interesu. Niedawno znajomy zapytał mnie dlaczego to w zasadzie robimy, przecież nie mamy z tego żadnej kasy (śmiech). Trochę to mnie rozśmieszyło, a trochę przeraziło, bo to wiele mówi o poziomie empatii dla zwierząt.
Współpracujemy z polickim TOZem, szczecińskim Stowarzyszeniem Kociarka i Stowarzyszeniem Kudłata Przystań. One wspierają nas merytorycznie, a czasem gdy mają jakieś zgłoszenie z naszego terenu przekazują je nam do sprawdzenia.
Niestety nie mamy pomocy na miejscu, np. w postaci domów tymczasowych na które możemy liczyć, czy wolontariuszy. Ogarniamy wszystko we trójkę.
Poprosimy o jedną najlepszą i jedną najcięższą rzecz, która wiąże się z tą dobroczynną aktywnością
Najlepsza to znalezienie odpowiedzialnego i kochającego domu dla każdego kota – informacja zwrotna od opiekuna po jakimś czasie ze zdjęciem szczęśliwego sierściucha, który jeszcze niedawno był wioskowym dzikusem albo porzuconym kotem. To jest zawsze jak miód na nasze serca!
Najcięższa rzecz to pogodzenie naszych obowiązków i pracy zawodowej z wolontariatem i roszczeniowe podejście osób, które się do nas zgłaszają. Chcą one uzyskać tzw.”pomoc”, a jednocześnie nie wykazując przy tym odrobiny chęci do współpracy. Najczęściej ta pomoc ma polegać na tym, żebyśmy natychmiast zabrali skądś kota/ty, bo im przeszkadzają, choć przez X lat przyglądali się biernie jak się rozmnażają i nie reagowali.
Czy były realizowane projekty, które warto wyróżnić?
Tak, ale były to projekty zrealizowane nie przez nas, a na naszą rzecz. Mamy to szczęście, że z racji pracy Pawła w zespole muzycznym, mamy wielu kreatywnych znajomych. I przyjaciele wsparli nas tworząc różne projekty, np. ciuchy z nadrukami (koszulki od Deathwolf Tattoo Poznań, koszulki The Analogs X Kocie Warpno), czy limitowana seria kraftowego piwa od Kraftwerk „Catowice”, z których część dochodu została przekazana na nasze działania.
Sami nie stworzyliśmy, jak to nazywasz, żadnych „projektów”. Plany były, ale pokonał nas brak czasu - na początku myśleliśmy że uda nam się takowe wykonywać, zdobywać granty na jakieś działania itd., ale rzeczywistość nas przerosła, i więcej czasu zajmuje nam niesienie realnej pomocy.
Tak na oko, ile kotów otrzymało od Was wsparcie?
Jeszcze trochę do końca tego roku, ale np. 2019 zakończył się takimi liczbami: znaleźliśmy domy dla 14 kotów, 30 kocic i kotów zostało odłowionych na sterylizację i poddanych zabiegowi, kilkadziesiąt kotów wolno żyjących, z kilku grup w naszej okolicy regularnie było dokarmianych. Łącznie daje to pomoc ok. 80 kotom w ciągu 2019 roku.
Skąd biorą się te zwierzaki? Znajdujecie je, czy może ktoś je przynosi? Jak to wygląda.
Dostajemy sygnały od mieszkańców z prośbą o pomoc lub organizacji o których mówiłam powyżej (TOZ Police, Kociarka, do których napływają zgłoszenia również od mieszkańców). W miarę możliwości sprawdzamy i działamy. Również znajdujemy zwierzęta sami.
Kilka słów do naszych czytelników?
Rozglądajcie się i bądźcie wrażliwi na los zwierząt. One potrzebują pomocy człowieka bardziej niż czasem się nam wydaje.
Bądźcie otwarci na współpracę z wolontariuszami takimi jak my i wykazujcie dobrą wolę, zrozumienie i zaufanie, a jeśli sami nie umiecie pomóc, to chociaż nie przeszkadzajcie :)
Dziękuję za wywiad.
Dziękujemy i zapraszamy na nasz IG i FB!
--------------------------------------------
KONTAKT
[email protected]
www.facebook.com/kociewarpno
www.instagram.com/kociewarpno
Komentarze
Brak komentarzy.