Radek Soćko – Tego Słucham!

03.04.2018 0 komentarzy
Autor: Piotr Żelachowski, Zdjęcia: BigosArt.pl, Marcin Manowski, Magda Potocka

Tego Słucham to szczecińska inicjatywa promująca muzykę alternatywną, organizując dwa koncerty miesięcznie w Domku Grabarza, na które zawsze przychodzi tłum pozytywnych osób. Zespoły grają przy pełnej publice, a niepowtarzalny klimat miejsca powoduje, że słuchacze chłoną muzykę z otwartością. Misja wykonana! Rozmawiam z Radkiem Soćko, mistrzem całego zamieszania.

 

hot°: Co ci strzeliło do głowy, żeby zostać organizatorem koncertów? I bardziej na poważnie: jaka idea stoi za twoim cyklem koncertów – „Tego Słucham”. W końcu minęło już 7 lat twojej działalności, coś musi cie napędzać…

 

Wyszło to trochę samoistnie. 7 lat temu założyłem Tegoslucham.pl, które początkowo miało być blogiem muzycznym, na którym bym coś tam sobie skrobał o płytach. Jakoś tak wyszło, że krok po kroku rozrastało się. W pewnym momencie pod tym szyldem działało nawet 9 osób. Później jednak wróciłem do - w zasadzie - solowego działania. Chodziło o to, żeby podawać dalej fajną muzę, zarażać nią ludzi. Nie ma lepszego sposobu, niż doprowadzić do spotkania publiczności i zespołu, zaprezentowania muzyki na żywo. Stąd te koncerty w Domku Grabarza. Pierwszy w ramach naszego cyklu odbył się w 2013 roku. Od tego momentu zorganizowaliśmy razem z Alexem (wcześniej też z Pauliną) z Klubu Storrady ok. 80 koncertów i gościliśmy ponad 130 zespołów.

 

hot°: Jakimi kryteriami kierujesz się dobierając zespoły na swoje koncerty?

Z racji tego, że całe nasze przedsięwzięcie to w pełni D.I.Y – czyli zrób to sam, to angażujemy się w pełni w to, co robimy. Dlatego dobór także jest prosty: jak czuję daną muzę, mogę szczerze ją polecać i być pewnym, że zaproszę publiczność w przekonaniu, że mam do zaoferowania coś ekstra. To ważne, by być fair wobec siebie i publiczności. Zwłaszcza, kiedy to niszowa muzyka. A u nas najwięcej ostatnio post-punków, garażowego rocka, gitarowej psychodelii i eksperymentalnej elektroniki.

 

 

hot°: Skoncentrowałeś się na zespołach ze świata muzyki undergroundowej. Skąd taki wybór?

 

Takiej muzyki słucham. Udało nam się wypełnić pewną niszę w Szczecinie, który przestał być nieosiągalny dla zespołów z tej estetyki, prezentujących świetny poziom, ale działających w drugim obiegu. Przez kilka lat zagrała u nas lwia część polskiej alternatywy. Byli w tym gronie laureaci nagród, kapele z dużych festiwali, byli debiutanci. Od zeszłego roku otworzyliśmy się na zagranicę. Okazuje się, że ulokowa-
nie Szczecina może być atutem. Pomału tworzy się fajne połączenie ze sceną Berlina czy Lipska. Trafiają do nas też kapele ze Szwajcarii czy Islandii. W lipcu będziemy gościć Brazylijczyków. Kręci się.

 

hot°: Co do tej pory wydarzyło się na najprzyjemniejszego i najmniej przyjemnego w twojej karierze organizatora? Albo inaczej - co lubisz a czego nie lubisz w organizowaniu.

 

Karierze… he he. Najprzyjemniejsze jest to, że wokół koncertów w Domku wytworzyła się społeczność. To ludzie poszukujący w muzyce czegoś nowego, zaangażowani, aktywni. Mamy u nich duży kredyt zaufania, czasami nawet nie sprawdzają kto zagra. Idą w ciemno. To bardzo miłe, ale to także odpowiedzialność, żeby ich nie zawieść. Tych złych wrażeń nie pielęgnuję. Zdarzały się jakieś nieprzyjemne odzywki, gdy ktoś za dużo wypił, ale jak na kilkadziesiąt koncertów to rzecz niewarta uwagi. Nie zmienia to faktu, że domkowa publiczność jest najlepszą w Szczecinie.

 

  

 

  

 

hot°: Organizujesz koncerty w Domku Grabarza (Klub Storrady), siłą rzeczy może tam wejść nie więcej niż 100 osób. Czy planujesz w przyszłości organizować większe wydarzenia?

 

Wspomniałem już, że organizujemy koncerty z kręgów szeroko pojętej alternatywy. To niszowa kwestia. Gdybym zaprosił jakiegoś Fisza czy innego Podsiadłę, to bym się mógł martwić, że zabraknie miejsca.

Ale jak się okazuje, w Szczecinie nie ma aż tylu chętnych, którzy będą się jarali post-punkiem z Monachium czy shoegaze’em z Warszawy. Domek sprawdza się znakomicie na tę skalę, ma kapitalną atmosferę. „Sold out” mieliśmy może z 4-5 razy. Częściej martwię się, czy przyjdzie tyle osób, żeby spłacić koncert.Więc nie, nie mam planów robienia większych wydarzeń. Sól koncertów to dla mnie bliski kontakt na linii zespół-publika.

 

  

 

hot°: Które wydarzenie / koncert z zeszłego roku – zapadł w twoją pamięć i dlaczego?

 

Wielkie wrażenie zrobiło na mnie BNNT, które dało poruszający, niebywale intensywny koncert na pograniczu performance’u. Było transowo, głośno, zjawiskowo. Miło było gościć krautrockową Camerę z Berlina. Rewelacyjnie wypadli wrocławianie z post-punkowych Ukrytych Zalet Systemu. Świetna kapela, warto czekać na ich płytę. Przeżyciem był koncert KURWS. Poza takimi wyjadaczami zawsze mam olbrzymią satysfakcję z dobrych występów młodych zespołów jak bezgwiezdnie, Zwidy czy Welur. Trzymam za nich kciuki.

 

hot°: Jak wygląda obecnie sytuacja na scenie alternatywnej? Jakimi posługuje się kanałami? W jakiej jest kondycji?

 

Polska alternatywa ma się znakomicie. Jest masa ciekawych zespołów, ciągle powstają nowe. Wychodzi bardzo dużo płyt na dobrym poziomie. Działają małe i większe wytwórnie, są czasopisma po części dedykowane takiej muzyce. Wszystko wygląda pięknie, dopóki nie przypomnimy sobie, że to świat hobbystów, w którym nikt właściwie nie zarabia, tylko dokłada do pasji. Może też dlatego ludzie na scenie wspierają się i tworzą koleżeńską społeczność. Nic tak dobrze nie łączy, jak świadomość, że razem „siedzimy w tym gównie”.

 

hot°: Jakie masz plany na najbliższe miesiące? Kogo usłyszymy niedługo w ramach cyklu Tego Słucham?

 

Plany mamy bogate, ale z racji tego, że nasz budżet to nasza własna kieszeń, to wszystko zależy od tego, czy będzie dla kogo robić koncerty. Jestem dobrej myśli i wierzę, że będzie dla kogo.

 

Kwiecień to impreza urodzinowa. Po raz pierwszy porywamy się na wieczór z 4 kapelami. 14 kwietnia w Domku zagra głośno-piosenkowa Jesień, surf-rockowe Good NightChicken, gorzko klimatyczne Wczasy i transowe STARte. W kwietniu (28.04) świetna niemiecka krautowa kapela Fun Fare oraz utalentowani gorzowianie z formacji Orzeł i Reszka. Zapewnią odpowiednią dawkę dobrej zabawy. 

 

Maj (11.05) to ekipa z USA, czyli Mako Sica. To transowy psychodeliczny post-rock z posmakiem pustynnego piachu. Razem z nimi na scenie pojawi się duet Columbus Duo z Trójmiasta. W składzie założyciele jednej z pierwszych polskich kapel noise-rockowych, Thing.

 

Później znowu sięgamy za granicę. W czerwcu (02.09) w Domku spikniemy dwie ekipy zza Odry: potężnie brzmiących i nad wyraz energetycznych berlińczyków z PrettyHurts orazmłodą, ale już ograną gitarową, trochę eksperymentalną grupę Fusel. Po raz drugi w czerwcu spotkamy się tydzień później (02.06). Ten wieczór to będzie łączenie scen. Szczecińskie Molière wystąpi u boku szwajcarskich dziewcząt z post-weird-punkowego Maraudeur, które dadzą również krótkie sety projektów solowych: PurPurSpytt i Thee Agnes Muller.

 

W lipcu hit: hardcore’owa ekipa z Brazylii, czyli Deaf Kids, którzy swój egzotyczny huragan dźwięków przyprawiają echami, pogłosami itp. Wesprze ich inny szczeciński band,stoner-doomowy Seedium. Jaram się tym koncertem bardzo. Pracujemy już nad innymi wydarzeniami na jesień. Szczegóły zawsze znajdziecie na fejsie Tegoslucham.pl. Ale pamiętajcie, nic nie zastąpi wpadnięcia na koncert do Domku Grabarza!

 

 

 

___________________________________________________

 

www.tegoslucham.pl

https://www.facebook.com/TegoSlucham/

 

 

Komentarze

Komentarze

Brak komentarzy.

Nie ponosimy odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach i opiniach publikowanych przez Czytelników niniejszego serwisu. Publikowane komentarze są tylko i wyłącznie prywatymi opiniamii użytkowników serwisu. Zachowujemy oryginalną pisownię nadesłanych komentarzy.