Boski Cross Fit
CrossFit to system treningowy, który łączy elementy różnych dyscyplin sportowych, takich jak podnoszenie ciężarów, gimnastyka i cardio. Celem crossfitu jest rozwijanie ogólnej sprawności fizycznej, siły, gibkości, wytrzymałości i szybkości. Ćwiczenia w crossficie mogą wydawać się trudne, ale dzięki odpowiedniej metodyce i planowaniu treningów, każdy może zacząć trenować! Rozmawiamy z Boska Makowska, szczecińską trenerką osobistą, dietetyczką oraz czynną zawodniczką CF.
hot°: Zaczynamy od dwóch podstawowych pytań. Crossfit – co to jest i na czym polega?
Ciężko jest mówić o crossficie jako o dyscyplinie sportowej. Bardziej nazwałabym go systemem treningowym, który czerpie z dorobku bardzo wielu dyscyplin. Mamy tutaj zarówno tak podstawowe ćwiczenia jak przysiad (airsquat) czy pompka (pushup) jak i elementy podnoszenia ciężarów czy gimnastyki.
Powszechnie łączy się słowo „crossfit” ze słowem „funkcjonalny”. Myślę, że prawda jak zwykle leży po środku. Wiele z tych ćwiczeń, które wykonujemy na treningach nie pojawiają się w ruchach naszego życia codziennego. Czy podnosisz z ziemi torbę z idealnie wyprostowanymi plecami, ustawiając się do niej symetrycznie? Nie sądzę. Warto jednak podkreślić, że dobrze zaprogramowany, trening crossfit powoduje, że z dnia na dzień stajemy się bardziej sprawni i po prostu żyje nam się łatwiej i przyjemniej. To budujące, kiedy masz energię na codzienną zabawę z dzieckiem czy możesz samodzielnie przynieść z auta wszystkie zakup za jednym razem.
Głównym hasłem crossfitu przez lata było: Routine is your enemy. Crossfitterzy szczycili się tym, że ich sesje są bardzo różnorodne i „ciekawe”. Ten kij, niestety, ma dwa końce. Z jednej strony, jest mnóstwo osób, które zinterpretowały trening crossfit jako: Mam w worku 10 ćwiczeń. Wkładam rękę, mieszam i co wypadnie – robię. To tak nie powinno działać. Crossfit czy nie, dalej obowiązuje nas odpowiednia metodyka, w której powinniśmy uwzględnić odpowiednie cele, progresje, itp.
hot°: Drugie pytanie: Dlaczego według Pani warto trenować crossfit?
Jeśli patrzymy na crossfit przez pryzmat treningu ogólnorozwojowego, budującego wiele adaptacji – to właśnie dlatego. W crossficie dbasz o rozwój siły, gibkości, wydolności, szybkości, itd. Fakt – nie stajesz się przez to mistrzem w którejkolwiek dziedzinie, ale.. jesteś sprawny, możesz wyglądać świetnie i jednocześnie całkiem sporo zjeść! Wiesz, wiele osób trenuje po to, żeby jeść.
Mają wyrzuty sumienia, kiedy zjedzą za dużo.. i koło się zamyka. O ile fundowanie sobie zaburzeń odżywiania w ten sposób jest mało fajne, o tyle treningi nacechowane na mieszane adaptacje ciągną za sobą konieczność spożywania naprawdę dużej ilości kalorii. Pamiętam, że przed ciążą moje zapotrzebowanie kaloryczne oscylowało w okolicach 3500-3800kcal. Teraz, mimo nieco mniejszej ilości treningów, muszę jeść jeszcze więcej, bo karmię piersią. Dla wielu brzmi jak spełnienie marzeń, prawda?
hot°: Jest Pani trenerką personalną oraz szkoleniowcem w Profi Fitness School Poland. Jakie ma Pani kwalifikacje i ukończone szkolenia?
To nie będzie łatwe zadanie! Pierwszy kurs ukończyłam w styczniu 2010 roku, więc jak łatwo policzyć, za chwilę stuknie mi 13 lat w biznesie.. Na początku robiłam bardzo dużo kursów – zaczęłam od instruktora fitness, potem wszelkie doszkalające – typu spinning, zdrowy kręgosłup, aqua aerobik.
Do tego jeździłam na konwencje i warsztaty. Było tego naprawdę dużo. Z tych najważniejszych – ukończyłam 2-letnią szkołę jogi, kurs na trenera personalnego, zrobiłam studia podyplomowe z ziołoterapii, mam dyplom magistra dietetyki i dużo szkoleń związanych z dietoterapią i dietetyką sportową. Ciekawostka: to moja druga magisterka. Pierwsza była (uwaga) z archeologii
hot°: Gdzie można umówić się z Panią na wspólne treningi?
Aktualnie prowadzę treningi personalne w studio treningu indywidualnego Loft Of Change na Pomorzanach. Bardzo lubię to miejsce. Nie jesteśmy klasyczną siłownią, dlatego nie można do nas wejść od tak. Wejścia są dostępne tylko dla trenerów z ich podopiecznymi, a każdy z nich ma wydzieloną dla siebie strefę i sprzęt.
hot°: Wiem o ciekawej akcji, które w grudniu miała swój finał. Przez większość roku robiła Pani zdjęcia dziewczynom trenującym crossfit, i finalnie powstał z nich kalendarz, z którego dochód został przeznaczony na cele charytatywne. Prosimy o szczegóły
Tak rzeczywiście było. Zaczęło się od tego, że mój mąż jest fotografem. Poszłam z nim kilka razy na sesje jako drugi aparat i okazało się, że całkiem nieźle mi szło. Więc pewnego dnia poprosiłam koleżankę o wspólną sesję i tak poszło! Obie byłyśmy bardzo zadowolone z efektów, a dodatkowo mogłyśmy się nauczyć pracować na sprzęcie, który od dawna leżał nieużywany. Wiesz, mój mąż jest gadżeciarzem – często coś kupi „na zaś” i potrafi wyciągnąć jakiś sprzęt jak magik królika z kapelusza!
Wracając do kalendarza – chciałam robić zdjęcia dziewczynom, które trenują crossa, bo uważam, że mamy przyklejone wiele łatek, na które nie zasługujemy.
Wiele osób (i kobiet i mężczyzn) opowiada jakie to jesteśmy męskie i nieseksowne. Do tego naprawdę często słyszę, że takiej sylwetki nie da się wypracować 2-3 treningami, a już tym bardziej bez środków wspomagających. Te dziewczyny naprawdę wiedzą czym jest ciężki wysiłek. Są konsekwentne na wielu płaszczyznach, nie tylko tej żywieniowo-treningowej. Mają partnerów, dzieci, pracę na etacie albo prowadzą własne firmy. I dają radę! Chciałam je docenić.
Jeśli chodzi o zbiórkę pieniędzy, postanowiłam przekazać je na dwie organizacje. Jedną z nich wybrałam sama (SOS Wioski Dziecięce), a drugą wytypowaliśmy w drodze głosowania na moich socjal mediach. Wygrała fundacja CancerFighters.
Do tej pory udało mi się zebrać ponad 2500 zł. Nie wiem czy to dużo czy mało. Dla mnie i tak jest efekt „wow”, bo robię to pierwszy raz.
hot°: Nowy Rok nie może obyć się bez postanowień noworocznych. Często obiecujemy sobie: więcej sportu! No właśnie, czy cross fit jest dla każdego? Czy wymaga już jakieś wstępnej kondycji?
O rany, no tak.. Generalnie – z crossfitem jest jak z każdym treningiem. Niezależnie od tego, czy idziemy na zajęcia indywidualne czy grupowe, trzeba wybrać dobrego trenera. Takiego, który ma wiedzę i będzie umiał ją przekazać. W crossficie najczęściej dzieli się zajęcia na WOD, beginners i intro / on ramp. Pierwszy jest dla tych, którzy mają już doświadczenie w treningu i mogą się pościgać (bo przecież w crossie również chodzi o zdrowe współzawodnictwo!).
Beginnersi to Ci, którzy mają podstawy, ale jeszcze nie znają większości bardziej skomplikowanych ruchów. Ostatnia grupa – intro czy on ramp to klasy, na których tworzy się bazę. Uczy się struktury zajęć oraz najprostszych ćwiczeń. Intensywność części kondycyjnej jest na tyle niska, żeby przeżył ją przysłowiowy Kowalski, który dopiero wstał z kanapy.
hot°: Drugie popularne postanowienie to schudnę! I tu zacytuje Pani słowa ze strony www: "Dieta ma działać dla Ciebie – nie dla mnie!" Prosimy o szczegóły…
No tak. Najlepsza dieta nie działa, jeśli się jej nie stosuje. Na studiach i różnych kursach uczymy się modelowego postępowania. Tu wyrzucasz gluten, tam trzymasz sztywną podaż białka. Tylko gdzieś, za tym wszystkim pojawia się człowiek, który chce żyć. A celem jego życia nie jest wieczne bycie na diecie. Po latach pisania jadłospisów zupełnie z nich zrezygnowałam. Nie chcę dawać ludziom kartki ze sztywną listą zakupów czy sposobem wykonania. Wolę pracować na schematach z proporcjami. Jeden lubi jajka na twardo, inny jajecznicę. Dopóki podaż kalorii i innych składników pozostaje w ryzach – baw się dobrze i jedz to, na co masz ochotę!
Chcę, żeby moi podopieczni korzystali z tego, co mają w lodówce albo w sklepie, do którego chodzą. Wyobraź sobie, że musisz jechać na drugi koniec miasta po jakiś składnik, w którego działanie i tak nie wierzysz. Jak długo utrzymasz taką dietę? To teamwork. Razem szukamy idealnego modelu dla danej osoby. Dodatkowo, to pozwala na opanowanie wielu problemów z relacjami z jedzeniem. Serio, w dzisiejszych czasach mamy ogromne spektrum zaburzeń odżywiania. Można by o tym mówić i mówić.
hot°: Pani kolejny projekt sportowy to „Joga z ludzką twarzą” Ponownie prosimy o szczegóły…
Pamiętam, kiedy pojawiłam się na pierwszym zjeździe szkoły jogi. To było z 10 lat temu. Kawał czasu. Prowadząca kazała nam wykonać kilka pozycji, po czym stwierdziła, że nic nie umiemy i nie wie, czy da radę coś z nas zrobić. Jak się okazało, nie było tak źle. Ale! Kluczowe w tym wszystkim jest znowu to, że po pierwsze – asany nie muszą być wykonywane idealnie. Zresztą, co to znaczy idealnie? Ładnie? Tak jak pani trener? Guzik. Idealnie – czyli tak, żeby osoba ćwicząca miała z tego maksimum benefitów. Pani trener musi umieć, bo jak inaczej miała by nauczyć? I tu dochodzimy do punktu drugiego.
Uważam, że zdecydowana większość osób nie musi wyginać się w mega skomplikowanych pozycjach. To, na czym powinno każdemu zależeć to umiejętność kontroli swojego ciała, wzmocnienie go oraz zbudowanie mobilności, odpowiadającej jego potrzebom. Dlatego, na moich zajęciach zawsze królowały proste pozycje. Przeważały te wymagające równowagi oraz siły. Uczyliśmy się kontrolować oddech oraz ciało w przestrzeni.
Dodatkowo, na początku robiłam bardzo krótkie wyciszenie, służące raczej skupieniu niż tworzeniu atmosfery mistycyzmu. Zawsze chciałam, żeby moi podopieczni czuli się swobodnie. Nie raz sala wypełniała się śmiechem, czy ktoś o coś pytał. Ach, no i jeszcze jedna ważna rzecz – ludzie muszą wiedzieć po co coś robią. Jeśli zrozumieją, będą mieli narzędzia, żeby sobie pomóc, a przecież o to chodzi, prawda?
hot°: Kilka słów od siebie na koniec wywiadu…
Tym wszystkim, którzy chcieliby zacząć od nowego roku, życzę konsekwencji. Na 10 treningów może 1 będzie świetny, 2-3 będą okej, a reszta znajdzie się mniej lub bardziej poniżej oczekiwań. Mimo to – róbcie. Wymagajcie od siebie. Chciejcie być lepsi. I pamiętajcie – to maraton, a nie sprint. Zmiany nie zachodzą liniowo, tylko skokowo. I tak – bardzo warto. Miejcie okazję do świętowania za rok.
Komentarze
Brak komentarzy.