Hania Steciuk- szczecińska koszykarka
Grudniowa Hot° Sylwetka to postać, na którą każdy Czytelnik (mężczyzn z pewnością nie muszę o tym zapewniać ) powinien zwrócić uwagę… Kobieta, która swoją aktywną postawą, nastawieniem do sportu, osiągnięciami, charakterem i wyglądem doda każdemu pozytywnej energii i motywacji do działania. A przecież właśnie tego potrzebujemy na kolejne zimowe dni. Przedstawiam szczecińską koszykarkę, studentkę mikrobiologii na US, świeżego nauczyciela akademickiego wychowania fizycznego na US- Hanię Steciuk.
Bio:
Przygotowanie dla Was BIO- notatki o Hani to dla mnie przysłowiowa „bułka z masłem”. Rodzinę Steciuków znam bowiem od czasów szkoły podstawowej. Cofnijmy się zatem o ok. 15 lat wstecz. Szkoła Podstawowa nr. 16 w Szczecinie, zawsze przyjmowana do klas sportowych i koszykarskich reprezentacji. Po zajęciach edukacyjnych spędzała setki godzin na salach treningowych, brała udział w licznych turniejach. Tak zaczęła się przygoda ze sportem, która przeistoczyła się w pasję, miłość i 100%-owe zawodowstwo. Nie możemy ukrywać, że duży wpływ na wybór dyscypliny miała rodzina, ponieważ każdy z jej przedstawicieli ściśle związany jest z koszykówką. Każdy rok przynosił w życiu Hani co raz to nowe zmiany, doświadczenia. Limit znaków uniemożliwia mi niestety przedstawienie całej kariery „dzień po dniu”. Wymienię więc kilka najważniejszych osiągnieć i momentów, które odegrały w życiu zawodniczki największą rolę.
Reprezentacja Szczecina i Polski do lat 16 w drużynie MKS Kusy Szczecin (gdzie trenerem był jej ojciec), następnie ukończenie Szkoły Mistrzostwa Sportowego Polskiego Związku Koszykówki w Łomiankach (koło Warszawy) i udział w rozgrywkach ekstraklasy. Po maturze zmiana miejsca zamieszkania- studia i zawodowa gra w 1 lidze w Koninie… Myślę, że każdy zauważył, że poświęcenie Hani dla sportu osiągnęło chyba najwyższy z możliwych poziomów. Kontuzja uniemożliwiła koszykarce kontynuowanie kariery, jednak niezależnie od tego, ze sportu nie zamierza w żadnym przypadku rezygnować. Jak sama mówi- „nie wyobrażam sobie życia bez kosza i niedbania o swoją kondycję i formę”.
Mgr H. Steciuk w wolnej wieczorowej chwili odwiedza Coyota, City albo P1erwsze Miejsce, jednak napięty życiowy harmonogram uniemożliwi Wam jej częsty widok na parkiecie. Hania kilka miesięcy temu zaczęła pracę na Wydziale Wychowania Fizycznego i Promocji Zdrowia US w Szczecinie, z czym wiąże też życiowe plany zawodowe. W niedalekiej przyszłości zamierza zdobyć skrót „dr” przed nazwiskiem, ukończyć drugi fakultet z mikrobiologii i nadal żyć bardzo aktywnie, gdyż „trzeba dużo robić, nienawidzę nudy!”.
hot°: Czy pomagały Ci w karierze wybrane sportowe studia?
Hania Steciuk: Myślę, że działało to w dwie strony. Na pewno łatwiej jest sportowcom na studiach, które wymagają od nas dużej sprawności fizycznej. Co więcej, zrozumienie ze strony wykładowców dla takich osób jest większe, gdy nie ma nas na zajęciach bo np. jesteśmy na zawodach czy meczu. W karierze natomiast pomagały mi one zrozumieć wiele procesów związanych z wysiłkiem, sens cykli treningowych, siłowni w takim a nie innym zakresie i usystematyzowały moją wiedzę na wiele sportowych tematów.
hot°: Jak wygląda obecnie w koszykówce temat sponsoringu? Czy zawodnicy, którzy spędzają setki godzin na sali mogą liczyć na wsparcie?
Bywa różnie. Myślę, że najłatwiej mają Ci zawodnicy, znajdujący się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Tam zdobycie sponsorów jest ułatwione, a pomoc z ich strony często opiewa na duże kwoty pieniężne np. dla zespołów z ekstraklasy. W niższych ligach jest niestety gorzej. Przyznam szczerze, że ciężko jest znaleźć sponsora dla całej drużyny, który będzie systematycznie ją wspierał. A jeden zawodnik, aby podpisać indywidualną umowę o sponsoring chyba musi grać w NBA. (śmiech)
hot°: Twój tata to bardzo znana postać w środowisku sportowym, czy pomagał Ci w prowadzeniu sportowej kariery?
Zależy co rozumiemy pod pojęciem „pomagał”. Razem z mamą bardzo mnie wspierali, motywowali do pracy i pokonywania swoich słabości. Pomoc taty często polegała na tym, ze wymagał ode mnie 3 razy więcej niż od reszty zespołu. Omawiał ze mną mecze, treningi, zachowania na boisku. Do tego uświadamiał mnie, ile jeszcze pracy przede mną. Ale miałam ten plus, że zawsze mogłam (i mogę) liczyć na rozmowę, i pomoc w podjęciu decyzji związanych z grą oraz karierą.
hot°: Jak godziłaś treningi z nauką i pracą? Poza edukacją i sportem często brałaś jeszcze udział w sesjach zdjęciowych.
Doba ma 24 h, musiałam się dobrze organizować, i odpowiednio planować dzień. Często odbywało się to kosztem paru godzin snu, ale dawałam radę- odsypiałam w weekend. A co do sesji zdjęciowych- rzeczywiście zdarza mi się brać w nich udział. Oczywiście pozwalam sobie na to tylko w wolnych chwilach - najpierw obowiązki później przyjemności.
hot°: Kosz czy modeling? Szybka porada dla niezdecydowanych kobiet. (śmiech)
Ha ha, oczywiście, że kosz! To moja miłość i pasja! Dla kobiet modeling to dobra zabawa, czasami może kariera, na pewno warto zatem spróbować. Jednak sport- koszykówka to nie tylko fun, to też dbanie o ciało i sprawność fizyczną. Wybór należy do Was.
hot°: Haniu, droga by osiągnąć sukces jest bardzo długa i ciężka. Co chciałabyś powiedzieć młodym ludziom, którzy właśnie obrali kierunek spełniania swoich zawodowych pragnień.
Nigdy nie rezygnujcie z marzeń! Obierajcie własne cele, i starajcie się je osiągać. Nie zapominajcie, że inaczej pracujemy nad spełnianiem oczekiwań innych osób, a inaczej nad osiąganiem i realizowaniem swoich marzeń.