W kolejce do Mustafy
W kolejce do Mustafy! Kebab to jedna z dwóch najpopularniejszych w ujęciu statystycznym potraw street foodowych w Niemczech, podążający łeb w łeb z wymyślonym w 1949 roku w Berlinie curry wurstem. Niektórzy twierdzą, że turecka kanapka z mięsem i warzywami wyprzedziła już kultowe berlińskie kiełbaski z sosem pomidorowym z dodatkiem curry, jeżeli chodzi o wolumen sprzedaży.
Danie to występuje w wielu odmianach. Stanowi turecką odmianę greckiego gyro lub arabskiej shawarmy. Przyrządzany jest z sezonowanego mięsa, golonego z pionowego rożna [styl wywodzący się z kultury osmańskiej]. Podaje się go w wersji street foodowej w specjalnej bułce, lub w postaci zrolowanej, w placku typu lawash jako dürüm, z dodatkiem warzyw, z różnymi sosami, ewentualnie także z serem typu owczego.
Uważa się, że tzw. döner kebab został po raz pierwszy stworzony w 1972 w Berlinie przez tureckiego gastarbeitera Kadira Nurmana, który utworzył pierwszy punkt sprzedający tę kanapkę naprzeciwko dworca Zoo. Kadir Nurman w 1960 roku, mając dwadzieścia sześć lat wyemigrował z Turcji do Niemiec Zachodnich, w poszukiwaniu pracy. Początkowo przybył do Stuttgartu, jednak sześć lat później znalazł się w Berlinie. Pracując w drukarni zauważył, że w ówczesnej ofercie gastronomicznej nie było wielu opcji na szybki posiłek, podawany do ręki, który można spożyć w tzw. biegu.
Pomysł stworzenia kanapki został zainspirowany typowym daniem tureckim, składającym się z szaszłyków mięsnych, podawanych na talerzu z ryżem i warzywami. Nie wszyscy zgadzają się z tym, że tzw. döner kebab stworzył Kadir Nurman, jak również z tym, że kanapka ta powstała w Berlinie. Panuje jednak generalna zgodność co do tego, że został wynaleziony w Niemczech.
Bezsporne jest także to, że potrawa ta zdobyła gigantyczną popularność, nie tylko w Niemczech, ale również w innych krajach w Europie. W RFN istnieje kilkadziesiąt tysięcy punktów i restauracji, serwujących kebab, z czego podobno kilka tysięcy w samym Berlinie. Obroty jakie generuje to danie w całym kraju sięgają ponad 4 mld euro rocznie.
Döner kebab [wersja w bułce] albo Dürüm [wersja w placku lawash] jest więc daniem street foodowym bardzo mocno berlińskim. Pojechać na kebab do Berlina z odległego 150 km Szczecina to zawsze fajna sprawa. W tym momencie rodzi się pytanie, dokąd konkretnie. Tu od razu wyjaśnię, że nie zamierzam kategorycznie stwierdzać, który kebab w Berlinie jest najlepszy.
Oczywiście znam wiele miejsc, które mógłbym polecić, w różnych dzielnicach. Jednak dla mnie tym godnym wskazania, jako miejsce, z którym łączą mnie niezapomniane emocje, opisane w osobnym rozdziale przewodnika, będzie zawsze najbardziej kultowy ze wszystkich kultowych kebabów w mieście – Mustafa’s Gemüse Kebap, znajdujący się tuż przy wyjściu ze stacji U-Bahn Meheringdamm.
Znamy się z tym miejscem, zwanym potocznie Mustafą, od kilkunastu lat. Bywałem tu wiele razy, wiele razy przejeżdżałem i przechodziłem obok. Zawsze stoi tu kolejka. Zwykle trzeba odstać dobrą godzinę, zdarza się, że dłużej. To niesamowity sukces w branży tzw. małej gastronomii. W mojej ocenie jego główne przyczyny są dwie.
Po pierwsze, to właśnie Mustafa jako jeden z pierwszych wprowadził gemüse kebap. Mniejsza bułka, taka wielkości tej od hamburgerów. Sos, w trzech rodzajach do wyboru (jogurtowy, ziołowy, ostry), tylko delikatnie aplikowany na pieczywo. Słusznie, bo chodzi wszak tylko o podkreślenie smaku. Potem warzywa, najpierw te grillowane, czyli mieszanka papryki, ziemniaków i cukinii, następnie mięso, w tym przypadku kurczak.
Potem warzywa świeże, ale bez jakichś wypełniaczy typu kapusta. Trochę ogórków, pomidorów i zielenina, w tym natka pietruszki. Dalej – szczypta drobno pokruszonego tureckiego sera owczego, na koniec wszystko zostaje skropione sokiem ze świeżej cytryny. Drugim czynnikiem sprawczym tego sukcesu jest w mojej ocenie to, że firma jakoś około 2009 roku wynajęła profesjonalną agencję reklamową, która wyprodukowała filmik, promujący ich produkt i miejsce.
Okazało się, że to narzędzie reklamowe znakomicie zadziałało. A później zaczęło się na dobre. Coraz więcej stojących codziennie w kolejce, a jak wiadomo kiedy jedni widzą tłumek innych, to znaczy, że coś jest na rzeczy, więc sami też stają. Atmosfera w tej kolejce jest świetna, co opisałem w książce.
To miejsce, które choć raz trzeba odwiedzić, ale w takim momencie, żeby odstać w tej kolejce tę przysłowiową godzinę. Kupić sobie piwko, albo coś innego do picia w znajdującym się obok Spätkaufie, porozglądać się wokoło, porozmawiać z sąsiadem z innego kraju, poczuć tę atmosferę. Naprawdę warto, bo to bardzo berlińskie przeżycie, w którym w ogóle nie o to chodzi, który kebab jest najlepszy w Berlinie. A w tajemnicy powiem Wam, że najlepszego obiektywnie nie ma.
Do 2019 roku, kiedy to nastąpił pożar i budka spaliła się, Mustafa's Gemüse Kebap był usytuowany po przeciwnej stronie chodnika, tuż przy jezdni. Dziś znajduje się bardzo blisko poprzedniego miejsca, po drugiej stronie, tuż przy budynku. Widać to na załączonych zdjęciach z różnych okresów.