Żrę trawę - czyli co jedzą weganie Słów kilka o białku i żelazie
Kiedy mówię komuś, że jestem weganką, bardzo często jestem atakowana serią pytań. Począwszy od tego, czy robię sobie badania krwi, a skończywszy na wykładach o wartościach odżywczych, które powinnam dostarczać swojemu organizmowi, a na pewno tego nie robię. Muszę się przyznać, że bardzo bawią mnie te sytuacje, w których słysząc słowo „weganizm“ przeciętny rozmówca zamienia się w mgnieniu oka w eksperta dietetyki. Szkoda tylko, że ów dobrych rad, o które wcale nie proszę, moi rozmówcy nie odnoszą do siebie.
Z mojego doświadczenia wynika, że mało kto wykonuje badania krwi, będąc na tradycyjnej diecie zawierającej mięso i inne produkty pochodzenia zwierzęcego. Niestety, to właśnie one są główną przyczyną chorób serca, nadciśnienia i w dalszej perspektywie wielu innych. Wynika to nie tylko z jakości kupowanego mięsa, na którą wpływają fatalne warunki chowu zwierząt, kiepskie pasze, ale także z ogromnej ilości zawartych w mięsie hormonów wzrostu i antybiotyków. Spożywając produkty odzwierzęce nasz organizm wchłania wiele z tych substancji chemicznych, które szkodliwie wpływają na jego funkcjonowanie.
Poza samym faktem spożywania przez osoby na „tradycyjnej“ diecie pewnych niezdrowych produktów, duże znaczenie ma również mniejsza wśród nich świadomość, co właściwie jedzą. Nie mając żadnych ograniczeń dietetycznych, rzadko interesujemy się składem spożywanych pokarmów, stopniem ich przetworzenia, a także dostarczaniem odpowiedniej ilości witamin i składników mineralnych. Dlatego osoby jedzące mięso w dużo większym stopniu powinny zatroszczyć się o swoje zdrowie, niż osoby na diecie roślinnej.
Wróćmy jednak do wątpliwości i mitów, które narosły wokół tematu diety roślinnej. To, co najczęściej nam się zarzuca, to to, że nie spożywamy odpowiedniej ilości białka. Pragnę zatem uspokoić wszystkich zatroskanych o nasze zdrowie, że nie mamy z tym najmniejszego problemu. Ba, nawet bywa i tak, że spożywamy go za dużo. Człowiek przeciętnie musi spożywać ok. 50-80 gram białka, bez względu na to, czy jest to białko roślinne, czy zwierzęce. Ważne jest, aby dostarczyć organizmowi wszystkich niezbędnych aminokwasów. Znajdziemy je w białkach zbóż i roślin strączkowych. Te ostatnie są też bogate w lizynę, która jest niedoborowym aminokwasem w wielu białkach roślinnych. Poza roślinami strączkowymi możemy ją znaleźć również w pestkach dyni, quinoi czy pistacjach. Jeśli chcemy więc zjeść posiłek kompletny we wszystkie niezbędne nam aminokwasy, warto wybrać np. ryż z fasolką. Takie danie możemy dostać m.in. w Anadi Grill w C.H. Fala.
Bogate w białko będzie także danie z falafelami, czyli kotlecikami z cieciorki. Falafele możemy kupić w wielu lokalach oferujących kebab, ale także w orientalnych restauracjach takich jak Aramia czy Mazat. Jeśli nie będziemy mieć ochoty na orientalny smak, możemy wybrać się do Vege Clubu Amar, gdzie posiłki są świetnie skomponowane, jeśli chodzi o dostarczanie potrzebnych nam składników. W kuchni tej nie używa się też olejów rafinowanych, dzięki czemu nie musimy się martwić o tłuszcze trans. To duża zaleta, którą może poszczycić się nie wiele lokali w Polsce.
Następnym ważnym i problematycznym elementem jest żelazo. Żelazo pochodzenia roślinnego (niehemowe) jest dużo gorzej przyswajalne niż to pochodzenia zwierzęcego (hemowe). Istnieje jednak prosty sposób, by zwiększyć wchłanialność żelaza roślinnego nawet kilkukrotnie - witamina C spożywana razem z żelazem skutecznie poprawia jego przyswajalność. Produkty bogate w ten pierwiastek to głównie zielone warzywa, jak pietruszka (która jest też źródłem witaminy A i K), brukselka, brokuły, sałaty, kapusta, bazylia, buraczki. Poza warzywami bogatych w żelazo jest większość orzechów i roślin strączkowych. Chcąc więc zaspokoić zapotrzebowanie na żelazo, możemy wybrać wiele różnych posiłków. Najpewniej będzie zjeść sałatki ze świeżych warzyw, które bez wątpienia dostaniemy w Vege Club Amar, Green Way'u czy Kaflach.
O dalszych, wydawać by się mogło, że problematycznych elementach diety wegańskiej będziecie mogli przeczytać w kolejnych artykułach z cyklu „Żrę trawę”. W najbliższym grudniowym wydaniu, zdradzimy Wam najlepsze świąteczne przepisy na wegańskie Boże Narodzenie.
Komentarze